Istnieje teoria, że nie należy oglądać filmów opartych na książkach. Wiele osób się z nią zgadza i ja jestem jedną z tych osób, które też śmią tak twierdzić (aczkolwiek istnieją wyjątki od tej reguły). Po lekturze Igrzysk śmierci muszę jednak wysnuć teorię odwrotną. Gdy powieść Suzanne Collins została zekranizowana, obejrzałam ją i byłam naprawdę przejęta. I tak, jak powinnam być, zgodnie z teorią, rozczarowana filmem, tak ja jestem lekko rozczarowana lekturą, którą przeczytałam dopiero teraz.
Oczywiście muszę zaznaczyć, że nie rozczarowuje mnie fabuła, ani bohaterowie. Wszystko jest doskonale przemyślane, a jak na książkę dla młodzieży wręcz bym powiedziała, że bardzo głębokie. Przynajmniej nie ma tu uganiania się za błyszczącym wampirem (swoją drogą, do tej pory nie mogę wyjść z podziwu, jak można było zrobić coś tak słodkiego z istot, których od zarania dziejów się bała ludzkość) lub dramatu z cyklu "jaka jestem nieszczęśliwa, bo ja go chcę, a on mnie też, ale się boi" albo na odwrót. Igrzyska śmierci jednak niosą w sobie jakieś przesłanie. Pokazują, że w bezdusznej tyranii giną wszelkie jednostki. Śledząc naszą rodzimą historię, widzieliśmy już podobne działania "tych, co na górze". Jednakże Collins do ogólnie stosowanego zestawu tortur dodała jeszcze coś od siebie - Głodowe Igrzyska - kolejny bat na uciśnionych. I nie bójmy się tego powiedzieć, zdecydowanie sadystyczny bicz.
Co więc mogę zarzucić autorce? Odpowiedź brzmi: poziom. Zdania są bardzo krótkie i proste. Wręcz bym rzekła, że prostackie. Liczne powtórzenia, czasem nawet błędy stylistyczne, sprawiają, że ma się wrażenie, że autorka ma najwyżej szesnaście lat. I tak, wiem, czepiam się. Może dlatego właśnie, że fabuła dobra, a wykonanie już nie? Może dlatego, że gdyby styl pisania był troszkę wyższych lotów, to można by z łatwością zakwalifikować tę powieść jako publikację dla dorosłych i pewnie by okrzyknięto ją drugim 1984 rokiem Orwella? Nie wiem. Aczkolwiek książkę i tak polecam wszystkim nastolatkom szczególnie zamiast cukrowych, juziowych wąpierzy.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz